Nie wiem jak wpłynął i czym przekonał reżyser aktorów że się zgodzili zagrać w takim chłamie. Ostatnio oglądałem ten film w TV i z niedowierzaniem przecierałem oczy, co tu robi taka plejada znanych aktorów. Jason Statham i Ron Perlman (od dekady łapią się raczej na wysokobudżetowe produkcje). John Rhys-Davies chyba zapomniał o bardzo dobrej roli Gimliego z Władców Pierścieni. Burton Reynolds widać że odgryza własny ogon od swojej kariery. Leelee Sobieski lubię , niestety do tej pory pokazywała się raczej w przeciętnych filmach ale nie o takim niskim poziomie jak W imię Króla. Claire Forlani, która utkwiła mi w pamięci z niezapomnianego Joe Blacka, miała chyba przez dłuższy czas głuchy telefon z propozycjami ambitniejszych ról.
Spójrz na reżysera. Po prostu chcieli zrobić mu niespodziankę, To tak jak u Ed Wooda zagrała słynna postać, ale już dogorywająca Draculi z tego co pamiętam.
Ci aktorzy chyba byli w promocji w wytwórni więc Uwe wziął całą zgrzewke. Pięknie też ktoś wjebał na tym filmie prawie 50 baniek w plecy, auć musiało boleć. Jego kiedyś ktoś zabije bo widać że nad nim nie panują :P