Ha! Dokładnie, gdyby nie On, film byłby całkowicie nieoglądalny.
Julianne Moore tez daje radę, ale wysiłki dwojga aktorów nie zrobią z gniota arcydzieła.
Poważnie? Rolę PSH zaliczam do jednego z kilku fukupów tego filmu. Mówię o samej roli, bo nawet z tak mdłej, okropnie napisanej postaci PSH dał radę coś wyciągnąć. Niewyraźny, mdły do bólu, jeszcze się wzrusza jakimiś bzdurnymi monologami (jakby Anderson masturbował się do swoich mądrości).