A ja szczerze mówiąc rzadko kiedy zwracam uwagę na muzykę, zdarza się, że po filmie w ogóle nie pamiętam jaka była i kiedy;) Natomiast tu stanowiła idealny podkład pod film, budowała napięcie.. super!
Mnie się wydaje, że nie fabułę, ale własnie muzykę zapamiętuje się z tego filmu. To muzyka okresla ten film. Jest super - zgadzam się z Tobą :)
Muzyka znakomicie spisuje się w filmie. Jon Brion potrafi zbudować za pomocą swojej kompozycji dramatyzm oraz napięcie, co było bardzo potrzebne w tej opowieści.
Utwór "Stanley / Frank / Linda's Breakdown", to 11 minutowe, monumentalne arcydzieło nieustannie zmieniających się emocji jak w kalejdoskopie i przeplatających się losów różnych ludzi. Tego się słucha! Muzyczne mistrzostwo Briona i reżyserska maestria Thomasa Andersona. Godne podziwu!
Słuchać tylko i wyłącznie wersji trwającej 11 minut. Na YT niestety ktoś wrzucił 4 minuty. Rzeźnik okropny.