Ileż to skrajnych odczuć na tej liście dyskusyjnej... Ja dołączam do tych zawiedzionych. Magnolia nie jest dobra, bo: 1. morał jest niejasny (jest to wada, gdyż sugeruje się nam od początku, że morał będzie; a przypadek w tym filmie nie gra żadnej roli - wszyscy bohaterowie są połączeni ze sobą tzw. więzią naturalną ;) 2. jak już ktoś wcześniej napisał - bohaterowie stają się papierowi przez swoje ciągłe krzyki, przekleństwa, etc. (gorzej niż w gangsterskich, gdyby nie postacie Reilly'ego i Hoffmana, nie wytrzymałbym chyba i...wyszedł ;) 3. wynik równania - morał ma być, rzecz traktuje o rzeczach codziennych, naturalnych, itp. Jednak sugeruje się rolę przypadku, no i wrzuca się jeszcze deszcz żab - symbol, który na tle właśnie tej codzienności, prezentuje się co najmniej fałszywie. A papierowi bohaterowie dopełniają jeszcze obrazu niewspółmierności założenia i rezultatu. Dla mnie - film jakby kontrujący sam siebie, niejasny w przesłaniu, groteskowy przez wymieszanie (niezrozumiałe!) twardej rzeczywistości z symboliką, papierowy jak bohaterowie.