Przez pół filmu bardzo chciałem, żeby na końcu była jakaś szokująca puenta, jakieś zaskakujące zakończenie, które nadałoby jakiś sens przedstawianej historii. Miałem nadzieję, że na końcu w dziwnym splocie wypadków wszyscy bohaterowie zginą, tak jak nieszczęsny płetwonurek albo niedoszły samobójca, który został zabity przez matke. Nie twierdzę, że film nie ma przesłania, co więcej poruszyła mnie historia molestowanej narkomanki, ale od samego początku byłem pewien, że film rozwinie wątek przeznaczenia, przynajmniej tak sie zapowiadał.
Mimo wszystko, film był dosyć ciekawy, fajnie wyreżyserowany, dobra gra aktorów, ale czuję jakiś dyskomfort. Z jednej strony bardzo dobry, prawie genialny, z drugiej dziwny, obfity w nudne sceny, które nie są nudne w trakcie oglądania, ale wydają się takie jak się nad nimi później zastanowi, no i nic nie wnoszący do mojego życia. Ostatecznie dochodę do wniosku, że przez cały film ktoś sobie ze mną pogrywa, pokazuje historię banalną, ale wzbudza nadzieję, że stanie się coś nieoczekiwanego, zwiększa napięcie powoli przez cały film, po czym robi żabi deszcz i zostawia wszystko. Nie przewidziałem końcówki, co jest i wkurzające i godne pochwały zarazem. Narazie powstrzymam się chyba od oceny.